Rogaliki krucho-drożdżowe


Dzisiaj mijają 3 lata od pierwszego mojego postu na zaciszu:-) Z tej okazji zapraszam na ucztę rogalikową:-)! Dziękuję wszystkim, że tu  ze mną są. Bez Was nie było by mojego bloga:-) Czas biegnie tak szybko. Wydaje mi się, że dopiero zaczęłam...
Mam nadzieję na kolejne owocne lata, że będziecie czerpać inspiracje i dzielić się nimi ze swoimi najbliższymi:-)
Smacznego!



Składniki:
  • 500 g mąki,
  • 200 g masła,
  • 50 g drożdży,
  • 1/4 szkl. ciepłego mleka,
  • 1 łyżka cukru,
  • 2 jajka,
  • dżem ulubiony lub konfitura do nadzienia, 
  • cukier puder do posypania.
Przygotowanie:

Drożdże wymieszać z cukrem i mlekiem. Odstawić na chwilę.
Mąkę przesiać, dodać zimne masło i posiekać.  Wbić jajka,   wlać mleko z drożdżami i cukrem. Wyrobić ciasto, owinąć folią i włożyć do lodówki na pół godziny.
Schłodzone ciasto podzielić na 4 części. Z każdej zrobić kulę, następnie placek, po czym rozwałkować. Krążki ciasta podzielić na 8 lub 12 trójkątów. Na brzegu każdego dać trochę dżemu i zwinąć w stronę środka rozwałkowanego ciasta. Końce zawinąć tak, by powstał  rogalik. Ułożyć na wyłożonej papierem blasze. Wstawić do piekarnika nagrzanego 
do 180 st. C i upiec na złoty kolor. Gotowe rogaliki posypać cukrem pudrem.





Mleczny koktajl z kiwi, rukolą, bananem i nasionami chia


Mleko i przetwory mleczne są źródłem łatwo przyswajalnego wapnia, wysokowartościowego białka i witamin z grupy B oraz witamin A i D – dlatego dbając o siebie i aby utrzymać  dobry stan zdrowia nie zapominajmy nigdy o tym. Zrównoważona pożywna dieta bogata w te składniki i aktywność fizyczna to priorytet  dobrego samopoczucia.

Dzisiejsza moja propozycja może być pomysłem na gęsty pudding lub koktajl, w zależności od ilości użytego mleka. Decyzja należy do Was. To tylko inspiracja, a dodatki można komponować wg własnych upodobań smakowych:-)



Składniki:
  • 1 szklanka mleka 2 % tł. (można więcej, jeśli wolimy rzadszy),
  • 2 kiwi,
  • 1 banan,
  • 2 garstki rukoli,
  • 1 łyżka nasion chia.
Przygotowanie:

Nasiona zalać zimnym mlekiem i odstawić na minimum 2 h ( u mnie stały całą noc w lodówce). Zmiksować z pozostałymi składnikami.




http://www.mamkotanapunkciemleka.pl/zawartosc/blogerzy-odkrywaja-wartosc-mleka



Makaron faszerowany botwinką

Makaron na cztery pory roku - wiosna!


 Kolejny nasz MMMAK-owy makaron. Na szczęście wiosna jeszcze trwa i mam nadzieję, że spodoba się Wam moja propozycja. 
Ta pora roku rodzi wiele nowalijek, które można wykorzystać  do makaronu. Ja nadziałam muszle botwinką i gorąco zachęcam do spróbowania:-)



Składniki ( na 2 osoby):
  • 200 g makaronu conchiglioni,
  • 2-4 pęczków liści botwinki,
  • 1 łyżeczka masła,
  • 2 łyżki śmietany 18 % tł,
  • 1- ząbki czosnku,
  • ser mozarella,
  • ser twardy dojrzewający (u mnie bursztyn),
  • sól, biały pieprz.
Przygotowanie:

Listki botwinki chwilę gotować w słonej wodzie. Odcedzić, pokroić na kawałki. Podsmażyć na maśle, dodając czosnek, śmietanę, sól i pieprz. Podlać wodą i chwilę podsmażyć. Makaron ugotować al dente w słonej wodzie. Wystudzić. Nadziać farszem, posypać na wierzchu  startymi serami i zapiekać 15-20 minut (do zrumienienia) w 190 stop. C.






Zapraszam na wiosenny makaron do  Magdy, Małgosi, Ali i Kamili!

Chleb orkiszowy z kaszą gryczaną



Kasza gryczana  po raz drugi w życiu zaskoczyła mnie na plus. Generalnie nie lubię jej, ale jak Amber zaprosiła nas do co miesięcznej piekarni, pomyślałam, że może w tej wersji będzie zjadliwa.
I jest:-) Powiem więcej, będę wracać do tego chleba... Czyli może  polubimy się z kaszą gryczaną;-)
Przepis został wybrany przez Elę z bloga W poszukiwaniu Slowlife. A na nasze majowe pieczenie zaproponowała Chleb orkiszowy z kaszą gryczaną 




Chleb orkiszowy z kaszą gryczaną
podaję za Elą

Zaczyn:
  • 2 łyżki zakwasu żytniego,
  • 210 g wody,
  • 165 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej (u mnie typ 2000).

Wymieszać, przykryć szczelnie, zostawić w temperaturze pokojowej na 12-24 godziny.

Ciasto właściwe:
  • 1/2 szklanki kaszy gryczanej (użyłam kaszy niepalonej) – po ugotowaniu 1 pełna szklanka kaszy,
  • cały zaczyn,
  • 160 g letniej wody,
  • 1/4 łyżeczki drożdży instant – jeśli mamy mocny zakwas można spokojnie pominąć  (ja pominęłam),
  • 2 łyżeczki soli morskiej,
  • 2 łyżeczki płynnego miodu,
  • 300 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej (u mnie typ 2000).
Przygotowanie:

Do wody dodać zaczyn, wymieszać, dodać resztę składników, miksować na średnich obrotach ok. 1-2 minuty.
Przełożyć do foremki wysmarowanej olejem i wysypanej otrębami (ja wysypałam ziarnami słonecznika), odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Ciasto ma wypełnić foremkę do brzegów. Wyrośnięty chleb posmarować olejem roślinnym. Piec 15 minut w 220 st. C, 45 minut w 190 st. C. Studzić na kratce, kroić po zupełnym ostudzeniu.





WWF - Kampania na rzecz ochrony różnorodności biologicznej mórz i oceanów - warsztaty kulinarne


Czy wybierając rybę na obiad zastanawiamy się czy jest gatunkiem zagrożonym? Czy jej połów zaburza ekosystem? Raczej wybór nasz pada na to, czy jest ona świeża i smaczna. Na pewno nie zastanawiamy się jak została złapana, czy w sposób legalny i przyjazny środowisku? Choć jestem pewna, że nie jest to nam obojętne.
W tym tygodniu miałam okazję uczestniczyć w warsztatach kulinarnych, które odbyły się w Studio Kulinarnym Look&Cook zorganizowanych przez organizację WWF Polska w ramach  „Kampanii na rzecz ochrony różnorodności biologicznej mórz i oceanów”. Projekt finansowany był ze środków pochodzących z Islandii, Lichtensteinu i Norwegii w ramach funduszy EOG. Chodziło o zwiększenie świadomości społecznej na temat wpływu codziennych decyzji konsumenckich na różnorodność biologiczną mórz i oceanów.
Nadmierne połowy i prowadzone w sposób nieodpowiedzialny szkodzą całemu ekosystemowi. Ginące ryby powodują załamanie całego łańcucha pokarmowego. W następnej kolejności zagrożone są zwierzęta odżywiające się rybami, a także cały ocean czy morze z powodu rozprzestrzeniania się glonów czy planktonu, który w normalnych warunkach jest jedzony przez ryby. Naukowcy stwierdzili, że takie tempo połowów spowoduje wymarcie morskiego życia w ciągu 40 lat. I nie chodzi o uratowanie setek zagrożonych gatunków, ale o zachowanie równowagi ekologicznej. Jest ona kluczowa dla ekosystemu i to od niej zależy jakość naszego życia.
Ania Ratajczak z organizacji WWF uświadamiała uczestników  jak przez zrównoważony połów można temu zapobiec i zmienić świadomość nas - konsumentów.  Jeśli połowy są nadmierne lub prowadzone w sposób nieodpowiedzialny, wpływ ten jest negatywny i może nieść za sobą katastrofalne skutki. Ogromnym problemem związanym bezpośrednio z rybołówstwem jest tak zwany przyłów, czyli łapanie w sieci przypadkowych gatunków zwierząt, które często giną złapane w pułapkę. Problemem jest także łapanie w sieci młodych ryb, które nie zdążyły jeszcze wydać na świat potomstwa oraz metody połowów niszczące środowisko życia morskich gatunków, takie jak np. trałowanie denne. Metoda ta polega na przeciąganiu sieci przy dnie morskim i przypomina oranie pola.
Uniknięciem tych makabrycznych praktyk jest zakup produktów z certyfikatem MSC. Gwarantuje on, że ryby nim opatrzone pochodzą z niezagrożonych gatunków czy też ławic i są wyławiane w sposób przyjazny dla środowiska.
Jednak największym gwarantem zachowania równowagi ekologicznej jesteśmy My sami. I od naszych decyzji, co zjemy na obiad, zależy  jak będzie w przyszłości wyglądać nasze środowisko, w którym żyjemy. Bądźmy więc świadomi naszych wyborów!

Poniżej są przedstawione gatunki, które mają zielone światło na spożycie, których spożycie należy ograniczyć i te, które są zagrożone:

Źródło: WWF Polska

Po części teoretycznej  przystąpiliśmy do wspólnego gotowania pod okiem Sebastiana Gołębiewskiego, znakomitego fachowca i pasjonata rodzimej kuchni, który opracował na tę okazję specjalne przepisy na potrawy z ryb  oznaczonych zielonym światłem wg. poradnika Fundacji WWF Polska „Jaka ryba na obiad?”.

 

Zostaliśmy podzieleni na 5 zespołów, w skład których wchodzili: szef kuchni, bloger kulinarny i uczeń szkoły gastronomicznej. Każdy skład przygotowywał inne danie, które na koniec degustowaliśmy. W miarę możliwości można było przepisy modyfikować. Atmosfera warsztatów była przesympatyczna. Bardzo podobała mi się ich forma, można było czerpać pokłady kulinarnej wiedzy od szefów.
Nasz zespół przygotowywał dorsza atlantyckiego z palonym masłem podanego na ziemi z pumpernikla, z karmelizowanymi warzywami. Szefował nam Maciek Ostrowski, który przydzielił mi do zrobienia pesto z pędów marchewki i musu brokułowego.


Pozostałe grupy przygotowały równie ciekawe i godne powtórzenia potrawy. Na przystawkę była podana w sposób nowatorski szuba  z podwędzanym śledziem i bardzo ciekawym sosem sojonezem na bazie mleka sojowego.


Zaskoczeniem in plus, była zupa z białych warzyw z panierowanym karpiem w szafranowym puchu. I nie była to zupa świąteczna. Karp w panierce panko odkrył przed nami zupełnie inne oblicze.


Wybornie smakowała makrela w papilotach podana w towarzystwie kaszy owsianej. Było to chyba najlepszy dodatek serwowany na tym spotkaniu. Na pewno będzie moją inspiracją :-) Czyż nie wygląda znakomicie?


Ostatnim serwowanym daniem był czarniak podany na biełudze w sosie estragonowym. Totalny odlot. Jak dla mnie najlepsze danie rybne jakie jadłam dotychczas. Zresztą większość uczestników podzieliło moje zdanie:-)



Podsumowując,  bardzo dziękuję organizatorom za zaproszenie. Było to niezapomniane spotkanie. Dzięki niemu miałam okazję poznać przesympatyczną Małgosię z bloga Daylicooking ,szefów kuchni z restauracji  naszego regionu, blogerki z Zielonej Góry, ponownie spotkać Danusię z Kocurkowej kuchni babuni. Zaszczytem było móc gotować i kosztować potraw autorskich Sebastiana Gołębiewskiego. Każde tego typu wydarzenie daje mi mnóstwo inspiracji, niezapomnianych wrażeń i możliwość poznania ciekawych ludzi. Mam nadzieję na kontynuowanie znajomości z niektórymi uczestnikami;-) 
Zaszczyciły nas swoją obecnością również media zielonogórskie, którym wydelegowana i stremowana udzielałam wywiadów. Choć wywiad w tym przypadku to za dużo powiedziane. Po prostu udzieliłam krótkich wypowiedzi odnośnie tej akcji;-)  Szkoda, że nie odwiedził nas prezydent Zielonej Góry, który wcześniej się zapowiedział...Kampania wówczas miałaby szerszy zasięg w naszym regionie;-)
(Skrót reportażu można zobaczyć tutaj  oraz posłuchać tam).

*Wykorzystałam w I części postu materiały reklamowe ze strony internetowej WWF Polska.






Wiosenna sałata z avocado, rzodkiewką i orzechami laskowymi


Dzisiaj chcę Wam zaproponować sałatę, która może być dodatkiem do grillowanych mięs lub samodzielnym lekkim posiłkiem na wiosenny czas.
Teraz wiosną chcę jeść dużo zielonego, ale kiedyś było inaczej. Pamiętam jak ściągałam wszystkie warzywa z kanapek…Aż do momentu matur, kiedy to nasi rodzice przygotowywali pyszne wielgachne buły, obłożone mnóstwem kolorowych dodatków. Nie pamiętam tematów mojej matury, a pamiętam smak tych kanapek;-) Był nieziemski. Pomijam fakt, że  były w nich również pochowane ściągi;-) I od tamtej pory im więcej jest  napakowane na pieczywie tym lepiej. Niestety dzisiejsi maturzyści już nie mają tak dobrze;-)


Składniki:
  • sałata rukola,
  • 1 avocado,
  • kilka rzodkiewek,
  • pół ogórka wężowego,
  • posiekane orzechy laskowe,
  • ostropest zmielony (niekoniecznie).
sos: 
  • 50 ml oliwy z oliwek,
  • kilka kropel octu z białego wina,
  • pół łyżeczki miodu,
  • pół łyżeczki musztardy dijon,
  • można dodać odrobinę wody,
  • posiekana natka pietruszki,
  • sól do smaku. 
Przygotowanie:
  
Rukolę umyć, wysuszyć, ułożyć na talerzu. Rzodkiewkę pokroić w plasterki i rozrzucić na sałacie, dodać  pokrojone na kawałki lub plastry avocado. Nożykiem do warzyw pokroić ogórka w paski, dodać na wierzch. Orzechy uprażyć na patelni, posypać sałatę. Można pospać odrobiną ostropestu. 
W słoiczku lub w shakerze do sosów wymieszać wszystkie składniki sosu. Polać sałatkę.


Copyright © zacisze kuchenne